Pamiętasz "Rozmowy w toku"? Sławny program Ewy Drzyzgi, zdjęty z anteny jakiś czas temu, po dwudziestu latach emisji? Ja pamiętam. Szczególnie jeden odcinek. Dotyczył porodu. Obecności faceta przy porodzie. Byłam jeszcze dzieckiem, ale z dość emocjonalnych wypowiedzi wyniosłam przekonanie, że facet podczas porodu to to samo, co strzelanie gola do własnej bramki. Znacie Angnieszkę Chylińską vel. Chylonię? Po swoim pierwszym porodzie udzieliła równie popularnego wywiadu, co ten promujący jej ostatnią płytę. "Rozklapiocha" i te sparwy. Była moją idolką, wzięłam sobie to do serca. Co zatem sprawiło, że pozwoliłam ojcu dziecka, by towarzyszył mi przy porodzie? W dużym skrócie: poród w Holandii.
Poród w Holandii
O tym, że Polska i Holandia, to dwa różne światy świadczy między innymi ogólne podejście do kobiety podczas ciąży, do samej ciąży, do porodu i do połogu. Jak wygląda poród w Polsce wiem z opowiadań, zaś poród w Holandii to moje własne doświadczenie. Choć łatwo nie było, do dziś dziekuję, że mnie to spotkało tutaj, a nie w ojczyźnie. Czym zatem różni się poród holenderski od polskiego? Po pierwsze, jeśli taka jest Twoja wola, możesz rodzic w domu. Położna prowadząca ciążę, nie widząc przeciwwskazań, prawdopodobnie będzie Cię do tego namawiać. Po drugie, jeśli taka jest Twoja wola, za odpowiednią odpłatą i bez skierowania lekarskiego możesz rodzić w szpitalu. Po trzecie, decydujac się na drugą opcję, rodzisz w prywatnym pokoju z łazienką, darmową TV i łóżkiem dla osoby towarzyszącej. Po czwarte- i najważniejsze- rodzisz z ojcem dziecka. I z kimkolwiek zechcesz, a do domu wychodzicie tego samego dnia.
poród z facetem- holandia VS. Polska
Od razu, żeby uniknąć nieporozumień- ojciec dziecka w Holandii nie jest w żaden sposób zmuszony do tego, by być przy porodzie. Dla holenderskich ojców obecność przy porodzie to taka sama norma jak picie piwa i majonez do frytek. Jedno drugie i trzecie różnią się tylko częstotliwością. Obecność ojca dziecka przy porodzie jest taką samą oczywistością dla ciężarnych w Holandii. Kiedy położna pyta Cię, czy chcesz, by ktoś towarzyszył Ci podczas porodu, to nie chodzi jej o ojca dziecka, a o Twoją sis, mamę, psiapsi itp. Nie namawiałam M. do, nazwijmy to, asysty. Zapytałam, czy chce. Wiadomo, że chciał. Każdy dzieciaty kumpel był przy porodzie. Pytanie czy obecność przy porodzie dla Holendra, to jedynie wierność narodowym obyczajom zostanie rozstrzygnięta dalej.
Reakcje po polskiej stronie, na wieść, że M. będzie ze mną w trakcie porodu były zgoła inne. Mama: „Będzie z tobą podczas porodu? No nie wiem... Ale po co?” Siostra (rodziła wcześniej): „Co? O nie, nie chciałabym...” Brat (nie był z żoną, gdy rodziła): „Jak to idzie do pracy dwa dni po narodzinach dziecka?! I naprawdę nie wiem czy był wtedy ktoś, kto powiedział: „Ty,fajnie”. Za to przepowiednie o tym, że M. zemdleje podczas porodu trwały do końca. Po obu stronach. Sam M. może też miał taką nadzieję.
Reakcje po polskiej stronie, na wieść, że M. będzie ze mną w trakcie porodu były zgoła inne. Mama: „Będzie z tobą podczas porodu? No nie wiem... Ale po co?” Siostra (rodziła wcześniej): „Co? O nie, nie chciałabym...” Brat (nie był z żoną, gdy rodziła): „Jak to idzie do pracy dwa dni po narodzinach dziecka?! I naprawdę nie wiem czy był wtedy ktoś, kto powiedział: „Ty,fajnie”. Za to przepowiednie o tym, że M. zemdleje podczas porodu trwały do końca. Po obu stronach. Sam M. może też miał taką nadzieję.
Czy wszyscy faceci mdleją podczas porodów?
W dzień porodu, gdy na dobre odeszły mi wody, M. był ze mną w domu. Razem pojechaliśmy do szpitala i tam już zostaliśmy. Badania, wywiady i ostatecznie decyzja, że rodzę. Sam poród trwał jakieś 9 godzin, podczas których M. nieustannie mi towarzyszył. Widział jak podpinają mi KTG, i inne ważne kable. Był ze mną nawet podczas ostatniej przed przyjściem na świat B. wizyty w toalecie. Pomagał zwlekać się do piłki, próbował masować plecy. Trzymał mnie kiedy wbijano mi igłę w kręgosłup. I czuwał. Z telefonem w ręce ale czuwał. Przynajmniej takie miałam poczucie. Nie zemdlał ani raz, nie wyszedł ani raz, nie zwymiotował. Trzymając mnie za rękę, oglądał cały poród. Nota bene, lekarka i polożna tylko go do tego zachęcały. Nie ogarniam jak można ojca dziecka i partnera rodzcej z sali porodowej wyprosić (o czym słyszałam) PS. Jeśli podczas porodu widzisz łzy w oczach faceta, to znak, że właśnie nacinają Ci krocze.
Istnieje szansa granicząca z pewnością, że nastąpi taki moment podczas porodu, kiedy zaczniesz obwiniać swojego faceta o całe tu i teraz. Zwłaszcza kiedy masaże nie będą działać, a didżejowanie nie będzie mu szło. Może będziesz na niego wrzeszczeć, może będziesz go przeklinać (takie są realia) i wątpić w sens jego przy porodzie obecności. UWAGA. Będzie też taki moment, kiedy wbijając pazury w ramię swojego faceta stwierdzisz, że to najpiękniejsze co Cię do tej pory przy porodzie spotkało. I jedno z najpiękniejszych momentów w życiu ever.
Istnieje szansa granicząca z pewnością, że nastąpi taki moment podczas porodu, kiedy zaczniesz obwiniać swojego faceta o całe tu i teraz. Zwłaszcza kiedy masaże nie będą działać, a didżejowanie nie będzie mu szło. Może będziesz na niego wrzeszczeć, może będziesz go przeklinać (takie są realia) i wątpić w sens jego przy porodzie obecności. UWAGA. Będzie też taki moment, kiedy wbijając pazury w ramię swojego faceta stwierdzisz, że to najpiękniejsze co Cię do tej pory przy porodzie spotkało. I jedno z najpiękniejszych momentów w życiu ever.
Facet też człowiek
Nie staram się powiedzieć Ci, że warto trzymać faceta przy porodzie, żeby mu w końcu ostatkiem sił przywalić pazurami w ramię. Nie ważne jak bardzo kojące byłoby to uczucie. Chcę powiedzieć, że istnieje mnóstwo powodów, dla których ludzie decydują się na poród we dwójkę. Podchodząc do sprawy całkiem intuicyjnie, bardziej zastanawia fakt nieobecności faceta przy porodzie. Poród to jedno z najbardziej intymnych wydarzeń w życiu, czytając intymny jako nafaszerowany emocjami i uczuciami obojga typów. Mnie, jako kobiecie, matce syna mojego faceta, ciężko sobie wyobrazić, że tych emocji z nim nie dzielę, że go ze mną nie ma podczas jednych z najważniejszych chwil w życiu. Nie tylko dla mnie, dla niego też. Też! Facet też człowiek. Facet też przeżywa, na swój własny sposób, ale nie mniej intensywnie niż kobieta.
"brudny" poród
Jaki jest powód żeby trzymać faceta z dala od porodu? Kopiowanie schematy myślowe rodem z wieków średnich i dawniejszych oraz odpowiadający im obraz faceta. Jeszcze w średniowieczu poród był wydarzeniem, które rozgrywało się bez udziału mężczyzn. Mężczyźni nie znali kobiecej anatomii, a sam poród uważali za coś odrażającego i poniżej męskiej godności. Kobieta podczas porodu miała cierpieć za grzechy Ewy, w co facet po raz drugi nie dałby się wrobić. Poza tym bohaterscy faceci już wcześniej masowo uczestniczyli w wyprawach wojennych, po to by zabijać wrogów rodziny i zwozić łupy. Liczne wojny trwały latami, co znacznie utrudniało "wystrzelenie się" z obecnością w dzień porodu ukochanej. Często spotykali po raz pierwszy swoje kilkuletnie już dzieciaki. Płodzili następne i wracali na wojnę. Obecnie, choć czasy mamy totalnie inne, i świadomość zarówno kobiet i mężczyzn zdaje się za rozwojem świata postępować, tradycyjne myślenie, że facet to siłacz, twardziel i bohater wciąż pokutuje.
Mali, Twardzi chłopcy
Dzisiejszym chłopcom stale przekazuje się przestarzały, gotowy do odegrania scenariusz, uczący ich wstrętu do wszystkiego, co (w nich) żeńskie. Dziewczynki w końcu są słabe, chłopcy silni i nigdy nie płaczą. Każdy chłopiec chce być akceptowany i lubiany przez rówieśników ufając utartym schamatom o facecie- maczo. Albo to, albo bulling. Nie dziwi fakt, że tak samo rzecz się ma w świecie dorosłych już facetów. Jako miły, sympatyczny, ciepły facet możesz ewentualnie budzić politowanie, a nie respekt, prowokując do nazywania Cię gejem. Wszystkiego zaś, co wypływa z Twojej postawy- akcentowanie miłości do kobiety, rodziny, respekt wobec cech uznawanych za typowo żeńskie- "gejowskim gównem". Nie ma w tym przesady. To tylko jeden przykład żywcem wyjęty z życia Justina Baldoni - autora poruszającego wykładu "Dlaczego nie chcę być dłużej prawdziwym facetem". Jest on jednym z niewielu przedstawicieli płci męskiej, którzy oficjalnie przyznają, że narzucana przez społeczeństwo rola faceta, nie jest tą, z którą faceci rzeczywiście się identyfikują. Większość z nich na pewnym etapie swojego życia jest zwyczajnie zmęczona "byciem facetem wystarczająco dobrze", pozbawiającego ich możliwości wyrażania siebie. Facet ma dziś dość życia według sztucznych standardówi- bycia silnym, pewnym siebie, twardym najlepiej 24h na dobę przez 365 dni w roku, z przybijającą nieraz świadomością utrzymywania przy życiu całej rodziny. Baldoni mówi wprost, że podświadome komunikowanie chłopcom i dziewczynkom jedynych akceptowanych przez społeczeństwo modeli bycia kobietą i mężczyzną jest złe, toksyczne i musi się skończyć.
dobry facet VS. dobry człowiek
Konflikt między tym jak widzi faceta świat, a tym kim jest on rzeczywiście, stawia go wobec zasadniczej kwestii "dobry facet vs. dobry człowiek". To normalne, że facet, który hołduje w życiu władzy i sile fizycznej, skupiony na sobie, narcystyczny playboy negujący własną inteligencję emocjonalną i wszelkie słabości, a ostatecznie i frustrat, nie będzie dobrym człowiekiem. Wychowywanie chłopców na analfabetów uczuciowych, wpajanie im, że uczucia, w przeciwieństwie do sportu, polityki, kobiet, nie są domeną właściwą facetowi jest, świadomym lub nie, wyrządzaniem krzywdy nie tylko im, ale i rodzinom i całemu społeczeństwu. Zamiast uczyć nasze dzieci jak być silnymi chłopcami i pięknymi dziewczętami, uczmy ich jak być dobrymi ludźmi. Całość swojego wykładu, kończy Baldoni podkreśleniem roli pierwiastka żeńskiego w życiu każdego mężczyzny, zwracając się do kobiet z prośbą o pomoc facetom w stawaniu się lepszymi ludźmi. Nie facetami. Ludźmi.
Zapraszając do porodu
A my, kobiety? Też bądźmy ludźmi i przy okazji nie wstydźmy się kobietami być. Przestańmy walić czołem przed mentalnością znajdującą źródło w najbardziej zacofanych czasach w historii ludzkości. Przestańmy wierzyć, że wszystkie „brudne” tematy- menstruacja, PMSy, porody, i reszta- gary, szmaty, kupy, to wyłącznie kobieca działka. Że żyjącym z nami na co dzień pod jednym dachem facetom wstęp doń wzbroniony. W końcu, że kobieca fizjologia i jej bolesne skutki to "kara". Przestańmy udawać, że nie chcemy facetów podczas porodu. Nie trzymajmy ich za ścianą, pozwólmy na przeżywanie, na męskie wzruszenia- ludzkie wzruszenia. Przyznajmy, że wrażliwość to nie tylko kobieca rzecz, i że jak nic innego poświadcza też o męskiej sile i pewności siebie. To nie zwykła ciekawość, czy obyczaje pchają facetów do porodu.