Brać to czy nie brać, oto jest pytanie… jeśli gdziekolwiek na ziemi istnieją jakiekolwiek wątpliwości ku temu, czy skorzystać ze znieczulenia podczas porodu, to ma je może ciężarna, której ktoś nawciskał kitów na ten temat. Oraz ta, co jeszcze nie rodzi…
Znieczulenie przy porodzie a dobro dziecka
Po pierwsze, najpierw Ty, później dzidzia- jak z maskami tlenowymi w samolocie. Twoje wciąż nienarodzone bejbe gorzej zniesie czas porodu jeśli w biernym oczekiwaniu na rozwój akcji oddasz swoje ciało pod panowanie bólu, i z całą pewnością pobędzie w brzuchu dłużej, gdy moc skurczy przysiądzie Twoją psychę. Nie zdziw się więc jeśli po paru godzinach boleści będziesz leżeć i rodzić z tym samym rozwarciem. Udowodnili to naukowcy i sprawdziłam to m.in. ja- rodząc ze znieczuleniem ułatwiasz dziecku przyjście na świat. Nie od dziś Ci wiadomo, że mamuśka na czilu to równie zrelaksowany dzidziuś. Gwoli ujaśnienia- zastosowanie znieczulenia zewnątrzoponowego nie wpływa negatywnie na zdrowie bobaska, bo i na Twoje nie działa źle.
Naturalne metody...
…na nienaturalny, skurwysyński ból… hmm…możesz próbować odwracać uwagę od niego przez relaksującą kąpiel, aromaterapię, masaże pleców, ulubioną muzę ect… Sranie w banie. Pewnie miałoby to jakikolwiek sens gdybyś leczyła ból dużego palca u stopy po tym, jak przypadkowo najechał na niego skuter. Tu od początku wiesz, że masz w perspektywie kilka godzin galopujących i przybierających na sile katuszy, które raczej prędzej niż później dobiorą się do Twoich szarych komórek i bez reszty je zdominują. Nie pochłoną ich płuca czy bębenki słuchowe. Pomoże tylko znieczulenie zewnątrzoponowe.
No więc jesteś tam, rodzisz i czujesz, że żyjesz… tyle, że w innym świecie. Do nieba stamtąd daleko, toteż z nadzieją spoglądasz na okno do czasu, gdy dostrzegasz, że nie ma w nim klamki. Przychodzi moment kiedy skok z okna to całkiem kusząca opcja... Pocieszającym w całym tym porodowym bólu może być fakt, że nie straciło się czasu i hajsu na jakimś ciążowym, o dupkę potłuc kursie oddychania. Na szczęście dobra położna odradziła mi go, twierdząc, że nauczą mnie oddychać na sali porodowej. Niestety, przy porodzie wywołanym oksytocyną nawet nauki ze szkoły rodzenia nie dają rady. Jak lubię włoską muzykę, tak miałam wrażenie, że Ramazzotti przy porodzie wyje mi do trumny. Ogólnie każda nuta wzmagała niemy szał, każda piłka i każdy inny pomysł na „uśmierzenie” bólu też. A na deser wieść, że moja droga przez mękę to tak naprawdę stanie w miejscu i naiwne wyglądanie końca. To wtedy zaproponowano mi znieczulenie zewnątrzoponowe.
O TAK!
Gdybym tylko wiedziała jak zawrotne tempo przybierze wywoływanie Małego na świat, od razu zawołałabym epidural (znieczulenie zewnątrzoponowe)! Ba, wzięłabym znieczulenie na pomoc nawet mając 8 cm rozwarcia po 3 godzinach- po to to jest, coby sobie ulżyć i nie czuć się i nie wyglądać jak maratończyk, kiedy na Twej piersi ląduje dziecina. Nikt nie powinien mi żydzić znieczulenia, w końcu kobieta rodząca, to ciągle kobieta w ciąży. Czymże jest wkłucie w kręgosłup igły z zzo przy skurczach macicy? Pikusiem. Albo i niczym. A wielką jest ulga, kiedy na te dwie godziny odzyskujesz władzę na sobą i jesteś w stanie poluzować buźkę, nie wypuszczając z niej paskudnych, chamskich słów.
Raz dwa trzy...
Epidural- znieczulenie zewnątrzoponowe- zbawia. Jest jak weselny wodzirej, co rozkręci Twoją imprezę. Jak wychylenie głowy na jeden wdech świeżego powietrza po całym dniu spędzonym w smrodzie. Znieczulenie zewnątrzoponowe nie sprawi, że przestaniesz czuć cokolwiek- ból pozostanie, ale taki dla ludzi. Sama chciałam być matką boską heroską i pociągnąć bez tego. Na szczęście nie musiałam. Jak to mówią, tylko krowy nie zmieniają zdania. Jednodniowy ból pleców po wkłuciu czy poporodowa trauma? …wybierasz Ty.