„Lunatycy otaczają mnie” śpiewał kiedyś Rysiek Riedel. Też mam problem z otoczeniem, tyle, że otaczają mnie, a wręcz czuję się osaczona przez skarpetki. Skarpetki mojego faceta. Od pewnego czasu nawet dwóch.
Ukochane skarpetki
Skarpetki dla faceta są prawie tym czym dla kobiety stanik. Muszą być dopasowane do ubioru. Facet zastanawia się czy ubrać skarpetki do sandałów albo czy odsłonić kostki w trampkach, podczas gdy kobietę trapi podobny dylemat: ubrać stanik pod wydekoltowaną sukienkę na ramiączkach, czy nie? To porównanie pozwala zrozumieć jak ważnym elementem w garderobie faceta są skarpetki. Facet zawsze się ucieszy gdy dostanie od Ciebie skarpetki na urodziny. Przywodzi mu to na myśl młodzieńcze czasy, kiedy to skarpetkami regularnie obdarowywała go babcia. Jeśli znajdzie skarpetki pod choinką, zapragnie założyć je od razu, najlepiej gdyby mógł wciągnąć na giry cały trzypak. Na szczęście giry ma tylko dwie. Parowanie skarpetek? Nie dla fanów Happy Socks. Poza tym życie jest na to za krótkie. To paradoks, że tak bardzo przywiązany do swoich skarpetek facet, ma je jednocześnie tak bardzo „gdzieś”.
Nie mam czystych skarpet! V gdzie są moje skarpetki?!
Nieśmiertelny tekst każdego faceta, na który najlepiej wybuchnąć dławiącym śmiechem. Słyszałaś go na pewno, chyba, że opierka lubego, prasowanie i układanie jego rzeczy- nie tylko skarpetek- to Twoja życiowa misja, w dodatku potrafisz czerpać z niej przyjemność. O ile jestem sobie w stanie wyobrazić zamiłowanie do wystawania przy garach, tak w to szczerze wątpię. Nie ważne ile par skarpetek ma facet, zawsze ma za mało. Zazwyczaj ma ich tyle, że zupełnie nie kontroluje ich zużycia, obowiązek ten powierzając bliskiej mu kobiecie. Przez pewne elementarne poczucie wstydu i obawę przed spodziewaną reakcją decyduje by nigdy nie informować jej o tym wprost. Zarówno wstyd jak i obawa jakby znikają kiedy wyczerpany pewnym porannym szukaniem czystych skarpet, ukradkiem zakłada skarpety swojej kobiety, wieńcząc to jedną z najsłodszych gróźb jaką kobieta może usłyszeć: „od dziś sam piorę swoje skarpetki!”. Niestety, nigdy się to nie wydarza.
Czym skorupka za młodu nasiąknie...
To prawdopodobnie ciąża wygenerowała u mnie „alergię” i każdorazowy wkurw na porozrzucane po sypialni skarpetki. Przychodzi dzień kiedy schylanie się po każdą z osobna staje się z deczka uciążliwe. (Gdybym chociaż swoje zbierała.) Tylko w wyjątkowych sytuacjach, jak zaawansowana ciąża, facet skory jest wcielić w życie obietnicę poprawy. Normalnie, nic lepszego, niż słowne zapewnienia Cię nie spotka. Możesz prosić, grozić, możesz chlewić z nim do społu. Możesz też zbierać i prać i wmawiać sobie, że to kwestia jego artystycznej osobowości, którą tak sobie ukochałaś. Nawyków latami pielęgnowanych przez mamusię nie wyplenisz. Możesz jednak jeszcze coś…
Możesz nauczyć swojego syna sprzątać tak samo jak uczyłabyś tego swoją córkę. Śmieszne? No więc przyjmij nauczanie o ładzie przestrzennym jako elemencie wrażliwości estetycznej za obowiązkową lekcję w trakcie wychowania Twojego młodego mężczyzny. Dużo łatwiej wpajać pewne przyzwyczajenia dziecku niż resocjalizować dorosłego faceta, któremu mama sprzątała pokój dopóki się od niej nie wyprowadził. Nie bądź jak swoja teściowa. Być może kolejne pokolenie nie będzie się z tego śmiało, a Twoja przyszła synowa ani raz nie schyli brzucha by podnieść z podłogi brudną skarpetkę swojego wybranka. Zrób to dla niej, dla niego i dla siebie. Ja już sobie to obiecałam, że te słodziuśkie skarpetuszki, które znajduję teraz niemal w każdym zakamarku domu, i że ta skarpetka- niedrapka nadziana na maluśką łapkę, co budzi mnie z rana nie zamienią się nigdy w wolno leżące dookoła mnie skarpety dorastającego młodzianina. Ślepego na nie, a głuchego na moje gadanie.