Komunikacja między ludźmi zaplątanymi w sieci znaków i konwencje, jak potocznie wiadomo, różne ma oblicza, o zrozumienie wcale w niej nie łatwo. Frans Lanting zwraca się w stronę natury, i to tam upatruje partnerów swoich dialogów. Ich skutki możemy obserwować tego lata w rotterdamskim Nederlands Fotomuseum podczas wielkiej retrospektywy prac fotografa.
Rozmowa życia
Wystawa prac Lantinga to dokumentacja jego trwającej pond cztery dekady podróży przez wszystkie siedem kontynentów, którą zawarł w pięciu cyklach. Zapowiada się nieco... nudno. Czy jakiekolwiek, bez znaczenia gdzie wykonane i nie ważne jak bardzo pstrokate zdjęcie przyrody jest jeszcze w stanie wymóc na widzu zainteresowanie? Okazuje się, że tak, o ile ten, który stanął za obiektywem, wyposażony jest jak Lanting we wrażliwość pozwalającą mu tworzyć jedne z najpiękniejszych prac w historii fotograficznego medium. Dla Lantinga nie ma innej muzy przed naturą, w jego oczach tylko ona godna jest kontemplacji. Tym, co z całą pewnością uderza obcującego z wysmakowanymi i wykonanymi z niewyobrażalną precyzją portretami Fotografa są afirmacja życia i pasja do wykonywanego zawodu. Dzięki tym ostatnim stają się one czymś więcej niż opisem dzikiego z naszego punktu widzenia świata. Zwierzęta z jego zdjęć mają dusze, które Lanting nadaje im i jednocześnie z nich wydobywa. Udowadnia tym samym, że między wszystkim tym, co żywe możliwy jest dialog- po mistrzowsku w jego wykonaniu poprowadzony.
Okna i lustra
Fotografie Lantinga są interesujące nie tylko ze względu na temat. To nie tylko dyskretne rejestrowanie zdarzeń, realistyczne poszukiwania, które dają wgląd w niedostępny bezpośrednio dla większości, obcy świat. Jego fotoreportaż mówi nam wiele o nim samym, pokazuje że, to co obiera za swój fotograficzny cel staje się w pełni możliwe dzięki odsłonięciu jego własnego duchowego wizerunku, samoekspresji obecnej w dbałości o formalną elegancję pozbawionego zbędnych elementów kadru. Ujawniając ludzkie twarze bohaterów swoich zdjęć demaskuje dzikość, jawi się tym samym jako jeden z najbardziej empatycznych fotografów swoich czasów.
fotografia etyczna
Stojąc przed pracami Lantinga czułam się jak w 95’ na Królu Lwie, czyli pewnie trochę jak dzieciak. To bezcenne uczucie poczuć się jak dziecko pchając wózek z własnym dzidzi. Co więcej, zwiedzając wystawę Lantinga odniosłam wrażenie, że przychodzi mi wysłuchać współczesnej wersji kazania św. Franciszka o szacunku dla naszych braci mniejszych i potrzebie braterstwa miedzy tym, co żywe. Zupełnie oswojona z dziwacznością stworzeń Lantinga próbowałam odnieść ich obrazy do tego, co przychodzi oglądać w tak zwanych ogrodach zoologicznych. Te same lecz wystraszone, wydarte żywcem ze swojego naturalnego środowiska, smutne zwierzęta; odgrodzone kratami okazy drapieżności, których trzeba się bać; oblicza nijak nie współgrające z tym co przedstawia Lanting. Otrzymujemy tyle samo ile z siebie dajemy- to kolejny, być może błahy, aczkolwiek godny zapamiętania morał płynący z prac Lantinga, zachęcający do wspólnego dbania o całość życia dostępnego na ziemi.
Prawda czy fałsz
Czy fotografie Lantinga zafałszowują bardziej popularny obraz dzikiej przyrody widziany jako nieokiełznana siła stanowiąca niebezpieczeństwo dla ludzi? Czy nie wydają się nazbyt wyidealizowane? Odpowiem: Nie. Lanting nie kłamie. Choć zdaje się ingerować w ujęcia, inscenizować swoje portrety, nikt raczej nie wątpi w rzetelność jego przedstawień sądząc przykładowo, że byłby zdolny ustawić do zdjęcia stado słoni. Cierpliwość jaką okazuje swoim modelom owocuje estetycznymi, spokojnymi kadrami. Jego zdjęcia nie są dyskretne, nie stara się schować za aparatem niczym myśliwy. Jest świadomy, że chcąc uzyskać prawdziwe oblicza swoich modeli, a widzowi dać być może nowe, głębsze spojrzenie w świat, musi się nań całkowicie otworzyć. Z tą oto propozycją wychodzi do każdego potencjalnego odbiorcy.
Lekcja miłości
Lanting nie tylko uczy nas dialogu. Przede wszystkim wskazuje na godnego tego dialogu partnera. Wyciągając swą dłoń ku naturze, dotyka kwestii tak istotnych jak zmiany klimatyczne oraz związane z nimi powszechne mutacje i wymieranie gatunków. Rozum dany ludziom, nie może być w dalszym ciągu wykorzystywany przez nich przeciwko życiu. Piękno otaczającego nas świata zawarte w fotografiach Lantinga ostatecznie przekonuje, że już dziś konieczne jest obranie wspólnego kierunku jeśli chcemy zapewnić Ziemi niezachwianą przyszość. To doskonała lekcja miłości do świata- czego o wycieczce do zoo raczej powiedzieć nie można.