Ostatnie kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Nie jest to bynajmniej czas na zadumnę i wyciszenie. Wszędzie tłumy ludzi kupujących w pośpiechu ostatnie prezenty, matek dopinających wigilijne jadłospisy gdzieś między sklepowymi półkami i ojców szukających najpiękniejszego świątecznego drzewka. Bez choinki Święta przecież nie mogłyby się odbyć.
Ubieranie choinki to prawdopodobnie jeden z najpiękniejszych bożonarodzeniowych zwyczajów i być może jeden jedyny moment przed Wigilijną wieczerzą by zatrzymać się i odetchnąć od krzątaniny przedświątecznych dni. Choinka - ulubione szczególnie przez najmłodszych, magiczne drzewko zwieńczone betlejemską gwiazdą; symbol życia i najważniejsza świąteczna dekoracja. Żywa i pachnąca albo plastikowa. Wielka i dostojna, zajmująca pół salonu, albo “mała i piękna”. Ozdabiana czym tylko się da. Na Bogato bądż całkiem minimalistycznie. Jaka jest nasza tegoroczna choinka?
Zacznę od tego, że to nasza pierwsze Święta i pierwsza choinka pod wspólnym dachem. Generalnie, kiedy zostajesz rodzicem, wszystko jest “takie nowe i takie pierwsze”, że podświadomie chcesz się tym dzielić. Za to podział salonowej przestrzeni tak, żeby upchnąć w niej dodatkowo choinkę nie okazał się być prostą kwestią. Byliśmy niemalże gotowi zrezygnować z bożonarodzeniowego drzewka- jeśli mam być szczera nigdy nie byłam fanką strojenia choinki. Choinka u siebie to jednak inna rzecz. Musiała stanąć. A właściwie zawisnąć.
Wisząca choinka to dobre rozwiązanie dla ludzi, którzy nie przepadają za przepełnionymi wnętrzami, dla tych którzy żyją na mniej niż stu m2, dla rodzin z małymi, pełzającymi dziećmi i tych, co lubią inaczej. Nie chodzi o to, by wieszać choinkę do góry nogami u sufitu. Powiesiliśmy naszą choinkę na ścianie. Jest całkiem duża i żywa, choć nie zielona. To nasza wyjątkowa samoróbka, diy choinka, którą uwielbiamy od pierwszej chwili. Myślałam, że to nie wyjdzie. Że patyki na pałę zawinięte z lasu przy okazji pierwszego lepszego spaceru z Małym, są zbyt brzydkie, żeby wystąpić w roli głównej świątecznej dekoracji. Myliłam się. Przystrojone lampkami z ikei i innymi ozdobami z najtańszej holenderskiej “wielobranżówki” prezentują się całkiem klawo! Zabawa była większa o tyle, że efekt końcowy był nam zupełnie nieznany.
W Holandii bożonarodzeniowe domowe drzewko -kerstboom- dekoruje się znacznie wcześniej niż w Polsce, gdzie zwyczajowo stroi się choinkę w Wigilijny poranek. Tę tradycję chciałam zasiać i tutaj, w swojej nowej, mini rodzinie. Dawno jednak minął czas gdy grudzień i świąteczny czas kojarzyły się z mrozem i zaspami śniegu po szyję zwiastującymi Boże Narodzenie. W kraju gdzie nie odróżnisz zimy od wczesnej wiosny przedwczesne dekorowanie drzewek świątecznych ma swoje uzasadnienie. Zaiste, nasza diy choinka i ułożone pod nią prezenty sprawiły, że świąteczny klimat rozniósł się po domu. Po domu, bo za oknem dla mnie wciąż aura totalnie nieświąteczna. Ludzie zasuwający na rowerach w okularach przeciwsłonecznych i z gołymi głowami nie mówią mi wcale, że Święta tuż tuż…