Siwiejesz, to pewnie wiesz o czym mówię. W świecie, w którym zaraz po hajsie liczy się LOOK, w którym starość nie radość (wyjątki są potwierdzeniem reguły), i w którym każdy chce zatrzymać młodość na zawsze, nie ma i pewnie nie będzie miejsca na siwe łby... Na kobiece siwiejące czupryny.
Gdzieniegdzie, w bardziej niezależnych i wielkomiejakich kręgach, mówi się o tym, że "no hair color"- niefarbowanie włosów, utrzymywanie swojego naturalnego koloru włosów, bez względu na to jak myszo i nijako się prezentuje, jest kolejnym po "no make up" trendem, mającym szanse zmienić nasze podejście do kobiecości. Kolejnym? Dokładnie. To jeszcze nie przestalaś się malować? Przecież namawiała Cię do tego swoją gołą twarzą sama Alicia Keys. Saute, zwłaszcza na twarzy, jest trendy. Naturalność jest trendy. Kto nie zna kudłatych pach Miley Cyrus, kto nie widział owłosionych nóg modelki w kampanii adidasa? Kto dziś jeszcze szpachluje twarz przed wyjściem do biedry? Kto za chwilę będzie farbował włosy? Odpowiedz na ostatnie pytanie jest banalnie prosta- siwiejące kobiety.
Nie ma znaczenia ile wiosenek Ci stuka kiedy zaczynasz siwieć - czuj się zobligowana do farbowania. Siwe włosy na głowie mówią wiele i jedno mówią- zwyczajnie nie dbasz o siebie. Naturalność? A czy naturalna rzeczą jest swieć wraz z wkroczeniem w pełnoletność? Zaczęłam siwieć w wieku 18 lat, a może i wcześniej. Pierwsze farbowanie zaliczyłam dwa lata wcześniej. Kasztanowy brąz, + 100 do kobiecości. Szkoda tylko, że nowy, piękny kolor nigdy nie trwa wiecznie. Włosy odrastają, farba się wypłukuje i płowieje w słońcu. Zamiast tamtego pięknego brązu, masz na włosach sraczkę. To moje doświadczenia z farbowaniem. Czy w salonie, czy na własną rękę. To one, a nie trendy, sprawiły, że farbowaniu włosów powiedziałam pas.
Nie farbuję włosów od września 2016 roku. Dla wielu stając się typowym przykładem matki Polki, która po złapaniu faceta i urodzenia mu dziecka "leży odłogiem". Mam jakieś 20 centymetrów naturalnych włosów - dla niektórych (większości) 20 centymetrów odrostów. Przekonałam się jak bolesny dla oczu potrafi być widok siwiejących włosów. Zwłaszcza dla kobiet. Raz zdarzyło mi się usłyszeć od faceta, że moje włosy/podejście do włosów są cool. Nie był to mój facet. Pytania kiedy w końcu zafarbuje włosy, i dlaczego nie farbuję włosów to jakby moja codzienność. Ciagle nie wiem jak reagować na zadziwienia i zachwyty nad tym "ile to ja mam siwych włosów". Poza nimi pojawiały się też sugestie o braku hajsu na fryzjera. Kiedy mówię fryzjerce proszę podciąć o pięć centymetrów, ona mówi, że farbowania tym włosom trzeba, nie cięcia. Pyta mnie o wiek i stwierdza że stara jeszcze nie jestem, ale też już nie młoda, coby sobie lat dodawać. (Aplauz dla pani). Myślę, że to nie tylko jej zboczenie zawodowe, ale przyjęte przez społeczeństwo przekonanie, że kobieta, która nie farbuje włosów, to prawie jak nie kobieta, a już na pewno kobieta, która zwyczajnie o siebie nie dba. Nie ważne że je zdrowo, sporty uprawia, syfu unika, nogi goli. Co z tego, jak łeb siwy?! Ej, ty masz odrost!
Miło jest zobaczyć po latach swój naturalny kolor włosów. Nawet jeśli przerzedzony szarością. Doprawdy miło. Miło też będzie za jakiś czas pokazać te włosy, ten kolor fryzjerowi mówiąc: to moje włosy, włosy które cierpiały prześladowania dla tej chwili, więc proszę Cię, nie zjeb tego. Nie zjeb tego tak, jak udawało się to Twoim poprzednikom. Wiesz, co znaczy strach przed fryzjerem? Ja tak, ale w głębi serca wciąż wierzę, że rudawe brązy i żółte pasemka, w których tak mi do twarzy, to nie jedyne co się może moim włosom przytrafić.
"No hair color" nowym "no make up" ? Beka. Alicia Keys jeszcze nie siwieje. Dopóki ludzie będą się starzeć, a kobiety siwieć, praktycznie nie ma na to szans. Możesz być siwa, jeśli się na siwo zafarbujesz. Dodatkowo, na wargi położysz fiolet, a szyję ozdobisz czokerem. Nie farbujesz się- psujesz dobre imię całej kobiecej "braci". Już tamta czy owamta upomni się o swoje. Krytyka i społeczne oczekiwania prawdopodobnie kiedyś Cię zmiażdżą, a już na pewno sprawią, że po raz kolejny przysiądziesz w fryzjerskim fotelu, tłumacząc to chęcią zmian. Możesz być sobą. Bądź sobą, ale, na litość boską (!), zafarbuj te (siwe) włosy...