Teściowa- matka Twojego faceta, aka "ta trzecia". Jeszcze się nie znacie, ba, jeszcze nie poznałaś swojego faceta, ale już wiesz jak ułożą się Wasze ( Twoje i przyszłej teściowej) relacje. Już się nasłuchałaś mrożących krew w żyłach opowieści, naczytałaś dowcipów, naobserwowałaś w akcji swoją matkę i babkę, i śmiało wnioskujesz, że teściowa to wcielone zło konieczne, wywołujące irytację samą obecnością i tolerowane z nieprzemijającym bólem… serca. Czy to nie wystarczający powód, by dzień Waszego spotkania z góry nazwać jednym z najgorszych jakie przychodzi w życiu przeżyć?
Czy teściową da się lubić?
Powiedzieć, że z ust żadnej mojej znajomej czy kumpeli nie padło nigdy życzliwe słowo o teściowej, nie będzie naciąganiem prawdy. Jeśli mówią, to w formie gorzkich żali, a ja słuchając ich wynurzeń czuję się coraz bardziej niekomfortowo. Przyznaję, sama tak zaczynałam i uznaję to za niechlubny moment w stosunkach pomiędzy mną, a matką mojego faceta. Nie wnikam, co działo się po drugiej stronie, ale znając już co nieco swoją teściową, wiem że nic, czego mogłabym się uwiesić po to tylko, żeby wstrzelić się w schemat typowej relacji synowa- teściowa. Może nawet miałaby się czego czepić, w końcu nie jestem Holenderką, wciąż nie mówię w jej ojczystym języku, dodatkowo jestem synową z najkrótszym stażem, a mimo to jej pierwszy wnuk to moje dziecko. Wystarczy, żeby sobie użyć. A ona… wtrąbiła się w nasze wspólne życie, już na pierwszym spotkaniu, biorąc sobie za pretekst wybór paneli do domu. A tak serio, zrobiła nam przysługę i zawiozła do salonu, bo nie mieliśmy auta. Jak się ma nieodpartą potrzebę parcia w problemy, to się je ma. Po drugie, trudno nie ulec tendencjom, które mimo powszechnych, galopujących zmian w świecie, dotyczących między innymi ludzkiej świadomości, wciąż mają się zaskakująco dobrze. Można by rzec, że uleganie im jest wśród kobiecej „braci” wręcz pożądne. Nie jest normalną rzeczą mówić dobrze o teściowej, nawet jeśli już dawno przeniosła się do innego świata. Lepiej rozdmuchiwać sztuczne spory i budować kółka wzajemnej adoracji wokół nich.
kobiety kontra kobiety
Feministki bardziej przysłużyłby się kobietom, gdyby zaczęły tłumaczyć im, że to nie facet jest ich wrogiem numer jeden, a one same. Może istnieje „kultura gwałtu” oraz inne antykobiece kultury, ale tuż obok kwitnie coś, co nazwałabym ją kulturą wzajemnej wrogości międzypokoleniowej typowej dla płci żeńskiej. Tak silnie tkwiącą w babskim społeczeństwie, że ulegają jej same nawet feministki. Te ostatnie obwołano już współczesnym proletariatem, na co odpowiadam jednym słowem: „BEKA”. Nie ma na świecie innego, bardziej poharatanego wewnętrznie lobby. „Kobieca solidarność” to mniej więcej taki sam abstrakt co „wredna teściowa”.
Wredna teściowa nie taka wredna?
W kobietach tak silne zakorzeniona jest rywalizacja o faceta- celowo piszę faceta, a nie samca, uważając, że to model zachowania wypracowany społecznie, a nie kwestia natury- że za konkurencję biorą nawet w matki swoich lubych. Doprawdy nie wiem, jak bardzo i czym nasrane trzeba mieć we łbie, żeby uważać, że kobieta, która urodziła i wychowała faceta Twojego życia za kolejną życiową misję obrała zrujnowanie Waszego związku, nastawienie Twoich dzieci przeciwko Tobie, itp. O ile była dobrą, kochającą matką, a przy okazji synową, nie powinnnna obawiać się wybranki swojego syna. I to samo tyczy się Ciebie. Zanim nałożysz na matkę swojego faceta kalkę prosto z najbardziej cierpkich dowcipów o teściowych, spróbuj zobaczyć w niej Bożenę czy Maryśkę, którą jest. Kobietę, której przede wszystkim możesz być wdzięczna, i z którą prawdopodobnie łączy Cię więcej niż myślisz. Teściowa – wredna czy nie- to nie osoba, a kategoria, oderwany od rzeczywistości, przerysowany byt, w którego wierzymy tak ślepo, jak kiedyś wierzyło się w Mikołaja.
być jak własna teściowa
Mówi się ze najgorsze teściowe to w przeszłości nadopiekuńcze matki. Ich era trwa właśnie w najlepsze, stąd jakoś nietrudno przewidzieć sceneriusz dla przyszłych rodzin. Projektujemy obrazy wrednych teściowych, by kilka lat później włożyć z tupetem te same buty. To model relacji przekazywany z pokolenia na pokolenie. Wymyślony przez kobiety i dla kobiet. Dopóki istnieje, nie istnieje prawdziwa kobieca solidarność. Poza skrajnymi przypadkami, gdy rzeczywiście spotykasz niereformowalne babsko o wyjątkowo paskudnym charakterze, nie istnieje też wredna teściowa. Zastanów się dwa razy (albo trzy), czy taka akurat trafiła się Tobie.
Buźki,
N, która pija z teściową kawę na mieście, je u niej obiadki i przynajmniej raz w tygodniu oddaje jej pod opiekę syna.
Jak jest u Was?