Prawdopodobnie wyjątkiem nie jestem, bo sprawianie prezentów najbliższym mi osobom to każdorazowo ogromna frajdadla mnie, szczególnie jeśli o prezenty urodzinowe idzie. To prawda, przede wszystkim liczy się pamięć (i nie mam na myśli pamięci fejsbuka)-te parę słów złożonych w zgrabne życzenia, gdyż większą siarą jest w ogóle zapomnieć o ważnej dacie (bądź mieć na nią z niejasnych powodów olew), niż wręczyć nieudany prezent. Nie zmienia jednak to faktu, ze „serce roście” widząc, że trafiło w gusta i oczekiwania obdarowanego.
Prezentowy bon-ton
Co do samych prezentów, sama najbardziej cenię sobie niespodzianki, toteż nie tworzę listy wymarzonych prezentów urodzinowych, gdy tylko nowy rok wjeżdża na kalendarze. Dla mnie każdy wymyślony upominek to gest większego zaangażowania, warty tym samym uznania. Ktoś poświęca Ci parę minut swojego życia, wytężając swe myślenie... Z tego powodu, pytanie „co chiałbyś dostać?”, a już na pewno, „co ci kupić?” wydaje mi się w pewnych przypadkach z deczka niegrzeczne. Mam to szczęście, że ludzie, którym ja robię prezenty mają w tej kwestii to samo bądź podobne zdanie. Obowiązuje mnie tylko jedna zasada: nigdy nie wręczaj tego, czego sama nie chciałabyś dostać.
Je moet een gegeven paard niet in de bek kijken
Długo myślałam nad prezentem urodzinowym dla mojego Lubego, a właściwie to długo siedział ten pomysł w mojej głowie, bo od początku wiedziałam, co chciałabym mu dać z tej okazji. Nie zwracałam nawet dużej uwagi na jego podpowiedzi, pamiętając, że i w Holandii znane jest powiedzenie „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”. Przy czym nie zakładałam oczywiście jakiejś mega wtopy, chcąc uszczęśliwić go na siłę. Aż tak kijowo się nie znamy.
Mój kumpel Zenit
Dzidziusia na urodziny nie powiłam- jak kiedyś chciałam, a dziś- może i lepiej, że tak się nie stało. Żadne spa, gokarty, skoki na bungee, ze spadochronem, żadne paralotnie, choć może facet o nich marzy. Może kiedyś w Polsce-lepsze widoki z góry. Sama bym się pobujała, lecz nie ten czas. Rzucił ktoś gdzieś kiedyś „tylko nie album” (haha), a ja właśnie na album postawiłam. Nie pusty, ze zdjęciami, a zdjęcia z Zenita. Przez ten sprzęcik może wszystko się zaczęło, kiedy Luby zobaczył moje zdjęcie z Zenitem na przedzie i postanowił zarandkować (tak, Net nas połączył).
Album idealny
Przez poł roku wspólnego mieszkania pykałam fotki, (czasami też i On) by ostatacznie zasiadły w ręcznie przygotowanym, niebieskim albumie z Artbooków, który dotarł z Polski. Nie wiem, czy tutaj taką rzecz bym uświadczyła - wątpliwe, chwilę szukałam. Tutejsi raczej zajarani cyfrą, której wytwory magazynują w nieskończoność na twardych dyskach swoich kompów. Nie chce im się nawet wkleić zdjęć do albumów, co najwyżej połakomią się na fotoalbum z Kruidvata. W sumie… tak jest wszędzie.
Nie wlekę Zenita ze sobą za każdym razem po to, by robił mi stylówę na mieście. Nie trzymam go w domu jako eksponat muzealny, by mnie goście o niego pytali. I nie przegnę nazywając go swoim trofeum. Dla mnie, jako amatorki, fotografia analogowa to magia (może i banał, do cna wypłukany, ale jeśli mam gdziekolwiek zaaplikować to słowo, to w tym miejscu). Magia, która byle „zwyczajówce” potrafi nadać zupełnie inną jakość, a w fotografującym zasiać szacun dla każdego uchwyconego mementu, przy którym wstrzymał oddech; podziw dla minionego życia, którego bez niego nikt by nie zobaczył. Kto z fotografią tradycyjną nie miał do czynienia, nie pojmie. Polecam. Dla mnie to niezmiennie już rzecz wyjątkowa. Choć ostrość wciąż bywa pojęciem burżuazyjnym (jak rzekł H. Cartier - Bresson).
the happy end
To była niespodzianka. Co najważniejsze, nie płakał, bo mu się podarek nie spodobał. Podejrzewałam, że album i zdjęcia ze wspólnego życia bardziej do niego przemówią niż perfuma czy żel pod prysznic. I rzeczywiście, zobaczyłam uradowane oko mego Lubego- milusi widok, ale chyba jeszcze przyjemniej było usłyszeć, że musimy to kontynuować. Namawiać mnie nie trzeba. Tutaj specjalne pozdro dla Aty :)
A jaki był wasz ostatni prezent dla faceta (urodzinowy bądź nie), który razem mile wspominacie?
A jaki był wasz ostatni prezent dla faceta (urodzinowy bądź nie), który razem mile wspominacie?