To nie był pierwszy raz po dziecku. Może trzeci, nie licząc fryzjera. Dlaczego wyjątkowy? Bo piłam piwo z alkoholem przed i w trakcie. Choć to jednak nie powód nr 1. Bo we dwójkę. Na randce. Nie mama i dziecko, a mama i tata. I to na koncercie jednej z moich najulubieńszych kapel młodości. Przy czym młodością nazywam wszytko to, co działo się przed narodzinami Franklina.
FALL '09
Rzut beretem w czasie, by przenieść się w jesień roku 2009. To moje tytułowe wczoraj. Lublin, drugi rok studiów. Akademik, w którym tłoczą sie żywoty niemalże Świętych, jednak wciąż tylko najporządniejszych polskich panien. O tym, że to ściema mógł przekonać się każdy kto w owym czasie odwiedził (przykładowo) pokój kreślarski na dziesiątym pietrze. “To była meta”… Ja i eS. Dwa krzesła, dwa laptopy z nk na ekranie, dwa potężne stoły suto zastawione butelkami po najtańszym winie i brudnymi miskami po pomidorowej amino. Jak rzekła niegdyś pewna porządna: “tak jada tylko burżuazja”. Poza tym trochę książek dla zmyły samej siebie, a na podłodze przyklejone doń martwe liście klonu. W roli spoiwa rozlany na fazie enerdżik. Jednym słowem niezły syf, dla którego doskonałym dopełnieniem byłoby rodzime disco polo. Nie było. Słuchało się wtedy z pewnością lepiej niż jadło. Muzyczne odpowiedniki amareny, wchodziły wchodzą i będą mi wchodzić jeszcze gorzej niż ona sama.
no plan
Nie pamiętam już jak pierwszy album Skalsów (nie mylić ze Skaldami)- Baby darling doll face honey- trafił na nasze głośniki. Porwał i tyle. Nie zdążyłam nawet pomyśleć o tym graniu jako zlepku White stripes, Dead weather czy Queens of the stone age. W sumie ani wtedy ani później. Dla mnie od początku był to band klimatycznie wyjątkowy (wokal basistki robi robotę), a ich pierwsze kawałki są gośćmi mojej plejlisty po dziś dzień. O czym myślałam zasłuchując się w Honest czy Cold fame? Ano nie o tym, że kilka skalsowych krążków do przodu, już jako mamuśka pojawię się wśród publiki na jednym z ich koncertów i z łezką w oku wspomnę pokój 1007. Nie żebym nie śmiała. To chyba mój ówczesny styl życia wykluczał jakiekolwiek, nawet krótkoterminowe i błahe plany. O rodzicielstwie nie wspominając.
ukryta prawda
Nie wiem co powodowało obecnością reszty zebranych pod sceną (wyłączając mojego partnera). Może więcej było takich jak ja, dla których ta kapelka, mimo swojej stosunkowo niedługiej obecności na scenie, to już legenda, z wielką przyjemnością odsłuchiwana za każdym razem. Dlatego nie napiszę, że występ Band od skulls na żywo był dla mnie jakimś granicznym przeżyciem. Owszem, zadałam sobie wtedy kilka ważkich pytań: Czy wyglądam jak mamuśka, w dodatku pijąca mamuśka, i nawet gdy dookoła ciemność? Czy dobrze grają? Czy mi się randka udała? I być może najważniejsze i wyłącznie retoryczne- czy przypadkiem te same nuty, choćby otoczone świadomością, że luz w tamtym wydaniu na pewno już nie wróci, nie brzmią mi teraz jakoś lepiej? - Cóż... Najwyraźniej kontrolowana wyjebka czy, jak to zwą, egzystencjalny nihilizm ze szczęściem Cię nie skuma.