Człowiek im starszy, tym mądrzejszy. Jestem chyba dość stara by powiedzieć, że dziś szczególny dzień. Dzień do zadumy i na wspomnienia. W moim przypadku bardziej na wspomnienia. Cieszę się, że bezpowrotnie minął czas, gdy stojąc nad znajomymi grobami, zazdrościłam tym, którzy w nich spoczęli. Doceniam też pierwszy listopada z perspektywy imigrantki. Nawet jeśli nigdy za tym świętem nie przepadałam i do dziś kojarzy mi się z tłokiem, błotem, zimnem i wiejską rewią mody. Po pewnym czasie spędzonym tutaj, wszystko, co polskie zyskuje na wartości. Tak więc nie zapale dziś znicza. Przenoszę celebrację na pole rozkminy.
Nie można cierpieć za to, za co by się chciało
- Jean Paul Sartre
- Jean Paul Sartre
strata i zysk
Strata różne ma oblicza. Prędzej czy później dopadnie Cię. Zaboli. Zburzy krajobraz dotychczasowego życia. Coś się urwie, coś przeminie. Może poza tęsknotą, która zostaje na zawsze, bo to nie prawda, że nie ma ludzi niezastąpionych. Są osoby, dla których nie istnieje żaden zamiennik. Nie będzie nim inny człowiek, a tym bardziej filmy, foty czy pielęgnowane jak najdroższe precjoza wspomnienia. I całe szczęście, rzecz ta ma się tylko do śmierci, bo cała reszta strat ma swoje realne powetowanie.
Doświadczenie uczy, że czas leczy rany, przynosi spokój duszy i możliwość trzeźwego spojrzenia na minione sytuacje, wobec których pozostawieni byliśmy bez wpływu. Jasne… tyle, że ten czas to nie próżnia, lecz momenty po brzegi wypełnione łzami; cierpienie i gniew na przymus do niechcianego, to bardzo wolne kroczenie do przodu. W tym temacie nie ma pośpiechu. Każda odpowiednio przepracowana strata to jednocześnie zysk.
Odpowiedz na pytanie „Dlaczego” nie wydaje się mieć na początku żadnego wytłumaczenia. Ślepy los? Ku zachowaniu równowagi w naturze? Nawet jeśli Bóg tak chciał, to nie po to tak chciał, żeby narobić trochę maniany w swoim doskonałym w świecie. Tymczasowa życiowa rozpierducha spowodowana odejściem drogiej osoby ma może głębszy cel- rzucić Twoje myślenie na nowe tory, spowodować byś ogarnął tyłasa i stał się odpowiedzialnym za siebie człowiekiem. Nie wiem… każdy winien wyciągnąć z tak mocnego przeżycia swoje prywatne wnioski. Niektórzy reagują tylko na ostre tąpnięcia- co znam z autopsji.
Nie dlatego łatwiej przeżyć stratę po stracie, że ta pierwsza wypłukuje częściowo z emocji, a dlatego, że każda strata paradoksalnie czyni człowieka silniejszym. Jest w stanie obudzić go do działania i zasiać w nim prawdziwą pasję do życia z całą gamą pozytywnych, głębokich uczuć. Zrób ze swoim życiem, to co innym nie było dane. Od Ciebie zależy jak mianujesz to, co Ci się przydarza- dozgonną barierą i usprawiedliwieniem na wieczny smutek czy inspiracją do tego, by zbudować się na nowo.
Doświadczenie uczy, że czas leczy rany, przynosi spokój duszy i możliwość trzeźwego spojrzenia na minione sytuacje, wobec których pozostawieni byliśmy bez wpływu. Jasne… tyle, że ten czas to nie próżnia, lecz momenty po brzegi wypełnione łzami; cierpienie i gniew na przymus do niechcianego, to bardzo wolne kroczenie do przodu. W tym temacie nie ma pośpiechu. Każda odpowiednio przepracowana strata to jednocześnie zysk.
Odpowiedz na pytanie „Dlaczego” nie wydaje się mieć na początku żadnego wytłumaczenia. Ślepy los? Ku zachowaniu równowagi w naturze? Nawet jeśli Bóg tak chciał, to nie po to tak chciał, żeby narobić trochę maniany w swoim doskonałym w świecie. Tymczasowa życiowa rozpierducha spowodowana odejściem drogiej osoby ma może głębszy cel- rzucić Twoje myślenie na nowe tory, spowodować byś ogarnął tyłasa i stał się odpowiedzialnym za siebie człowiekiem. Nie wiem… każdy winien wyciągnąć z tak mocnego przeżycia swoje prywatne wnioski. Niektórzy reagują tylko na ostre tąpnięcia- co znam z autopsji.
Nie dlatego łatwiej przeżyć stratę po stracie, że ta pierwsza wypłukuje częściowo z emocji, a dlatego, że każda strata paradoksalnie czyni człowieka silniejszym. Jest w stanie obudzić go do działania i zasiać w nim prawdziwą pasję do życia z całą gamą pozytywnych, głębokich uczuć. Zrób ze swoim życiem, to co innym nie było dane. Od Ciebie zależy jak mianujesz to, co Ci się przydarza- dozgonną barierą i usprawiedliwieniem na wieczny smutek czy inspiracją do tego, by zbudować się na nowo.
uśmiech do ściany
Ludzie odchodzą, lecz nie umierają. Ci najdrożsi mimo braku fizycznego kontaktu pozostają w naszych sercach na zawsze, a ich duchowa obecność daje nam się odczuć na co dzień. Nie jestem żadnym medium, nie wykluczam jednak siły perswazji. Zasłyszałam gdzieś, że dzieci potrafią widzieć duchy. Wierzę w to czy nie wierzę, myślę o tym za każdym razem, gdy trzymam Franklina naprzeciwko siebie, a ten gapi się w ścianę, by po chwili rzucić w jej stronę uśmiechem. Czy to na pewno tylko ściana? Dla mnie tak, chociaż przyznam, że parę razy wtórowałam mu przy tym, mając nadzieję, że to nie były mieszkaniec naszego zabytkowego domu, a jedno z Tych, za którymi tęsknię...