Szczerze mówiąc, jeczcze parę miechów temu nic nie wskazywało na to, że dobijemy do momentu, kiedy mój zawsze wszystko jedzący i ogólnie bezproblemowy Benio zacznie grymasić przy jedzeniu (jakkolwiek grymas to dość łagodne określenie). Dziś kilka razy na dzień dreczą mnie pytania "dlaczego moje dziecko nie chce jeść", "jak karmić dziecko, żeby zjadło cały posiłek" czy "jak unieruchomić dziecko podczas jedzenia nie bedąc przy tym zbyt upierdliwym / nie doprowadzając go do płaczu". I niech mi B. i "wszyscy święci" wybaczą, ale nęcą mnie obrazy mojego dziecka zakutego w dyby podczas spożywnia pokarmu.