Minął rok. Rok, w trakcie którego moje dziecko- maluśki, niewinny Benio- z fazy “eat, poop, sleep, repeat” przeszło do etapu “bad- ass”. Też myślałam, że to później... ale w sumie nie dziwię się. Tak pewnie musi być, kiedy przestajesz w końcu podziwiać sufity i stajesz na nogi, a świat masz na wyciągnięcie ręki. A ja? Ja choć nie wiem co to magia kolek, bolesnego ząbkowania i gorączek poszczepiennych, mogę się w końcu nazwać doświadczoną mamą. Choćby dla beki.