Jestem katoliczką, wierzę w Boga i myślę o nim na co dzień. Nie chodzę do kościoła. Albo i chodzę, z tym, że nie na katolickie spędy. Może w Polsce. Ojciec dziecka- ochrzczony, acz niewierzący, nie mający nic przeciwko chrztowi jeśli taka jest moja wola, a nawet “widzimisię”. “Bezbożny związek” i niechrzczone dziecko jako jego owoc. Nie ochrzczę dziecka wcale nie z przekory choć nie kryję, że nie lubię, gdy ktoś narzuca mi swój światopogląd, przy okazji oceniając mój własny. Tradycja. Jedyny powód, który wywołał chwilę zawahania i dla którego mogłabym chcieć ochrzcić swoje dziecko w chwili gdy nie jest śamoświadome, nie mówi i nie chodzi, robi kupę w pieluchę. Tak więc... już była w ogródku moja Mama, już witała się z gąską... Dziś już wiem-nie ochrzczę dziecka, przynajmniej nie za niemowlaka.
"Bycie mamą to dobra zabawa, a jednocześnie potężne życiowe wyzwanie z testem na cierpliwość powtarzanym kilka razy dziennie". Właśnie to przerabiam i czasami zapisuję, a efekty tego czytacie tu, na blogu MAMA.
Blog MAMA to moja droga przez macierzyństwo, moje odpowiedzi na pytania jak być dobrą matką, jak stać się super rodzicem, a przy okazji jak będąc matką nie sfiksować .
Jak czuje się i czego pragnie kobieta tuż po prodzie? Możliwe, że odpowiedzi na to pytanie udzieliłby każdy byle dyletant. Jak jej pomóc? Odrobina empatii to zawsze coś, jednak tutaj oprócz niej przydaje się konkretna, poparta doświadczeniem wiedza wyspecjalizowanej osoby. Prawdopodobnie miałam szczęście, że trafiłam na tę, a nie inną panią z kraamzorgu i dziś chce mi się wracać do tamtego momentu. Jak w praktyce wygląda holenderska opieka poporodowa?
Okazuje się, że niecałe dwie godziny spędzone z obcym facetem są w stanie powiedzieć Ci o wychowaniu dziecka wiecej niż super kazanie od własnej matki...
Człowiek im starszy, tym mądrzejszy. Jestem chyba dość stara by powiedzieć, że dziś szczególny dzień. Dzień do zadumy i na wspomnienia. W moim przypadku bardziej na wspomnienia. Cieszę się, że bezpowrotnie minął czas, gdy stojąc nad znajomymi grobami, zazdrościłam tym, którzy w nich spoczęli. Doceniam też pierwszy listopada z perspektywy imigrantki. Nawet jeśli nigdy za tym świętem nie przepadałam i do dziś kojarzy mi się z tłokiem, błotem, zimnem i wiejską rewią mody. Po pewnym czasie spędzonym tutaj, wszystko, co polskie zyskuje na wartości. Tak więc nie zapale dziś znicza. Przenoszę celebrację na pole rozkminy.
To nie był pierwszy raz po dziecku. Może trzeci, nie licząc fryzjera. Dlaczego wyjątkowy? Bo piłam piwo z alkoholem przed i w trakcie. Choć to jednak nie powód nr 1. Bo we dwójkę. Na randce. Nie mama i dziecko, a mama i tata. I to na koncercie jednej z moich najulubieńszych kapel młodości. Przy czym młodością nazywam wszytko to, co działo się przed narodzinami Franklina.
|